sobota, 8 czerwca 2013

Piotr Zieliński


Zaliczył wspaniały debiut w reprezentacji i grzechem byłoby nie napisać o takim wspaniałym piłkarzu i człowieku. A tak poza tym to w momencie, w którym dowiedziałam się, że jego pierwszym klubem był Orzeł Ząbkowice Śląskie dostałam mini zawału, ponieważ gra tam teraz mój kolega. :)

Piotrek urodził się w Ząbkowicach 20 maja 1994 roku. Występuje na pozycji pomocnika w Udinese Calcio. Swoją karierę rozpoczynał w rodzinnej miejscowości. W 2007 roku trafił do Zagłębia Lubin, skąd latem 2011 roku wyjechał do Włoch. W swoim obecnym klubie zadebiutował 2 listopada ubiegłego roku.
Gra tam z numerem 94. Jego marzeniem od zawsze była gra z dziesiątką. Dzięki temu, że jego tata był trenerem mógł w dzieciństwie mieć ten numer na koszulce. W reprezentacji jego marzenie się spełnia i gra ze swoją 10. Zawsze kiedy grał z "dychą" czuł się lepiej. Kiedy nie miał tego numeru na koszulce wkręcał sobie, że gra źle. Do biało-czerwonych został powołany kilka dni po swoich urodzinach. Taki spóźniony prezent. Cieszył się nim razem z najbliższą rodziną.

Jest strasznie skromną osobą. Nie wywyższa się mimo tego, że w krótkim czasie odniósł tak wielki sukces.
Od zawsze jest bardzo spokojny. Nadal pamięta o kolegach, z którymi dorastał. Od dziecka przyjaźni się z Amadeuszem Skrzyniarzem, który jest rezerwowym bramkarzem. Ma dwóch braci Tomasza i Pawła, którzy są zawodnikami Bielawianki Bielawa (III liga).

Od zawsze lubił grać w piłkę. Do dziś z braćmi na ogrodzie koło domu uwielbia grać w siatko-nogę. Jego mama zgodziła się poświęcić swoje kwiatki dla pasji synów :D
We Włoszech pomieszkuje z nim mama Beata, jak sama mówi jest tam, żeby Piotrkowi nie uderzyła sodówka, tym bardziej, że mieszka sam.

Jego tata przyznaje, że Piotrek nie zawsze utrzymuje porządek. W pokoju piłkarza w rodzinnym domu znajdują się jego wszystkie nagrody. Dyplomy, medale, puchary. Każdy z nich jest dla niego bardzo ważny.
Jest punktualny i zdyscyplinowany. Nigdy nie spóźnia się na treningi.

Brat Piotrka-Paweł mówi, że od zawsze rywalizuje z bratem...pojedynki jeden na jeden, siatko-noga, a nawet tenis. Starszy brat Piotrka w dzieciństwie zazwyczaj wygrywał te rywalizacje. Bardzo często kończyło się to szarpaninami i bójkami między braćmi, ale nie zważyło to na ich dobrych relacjach.

https://www.youtube.com/watch?v=vmO9EmROG_I

Jeśli tylko dowiem się, że Piotrek jest u rodziców rozpoczynam koczowanie pod ich domem! :D

A na koniec kilka zdjęć:







Cieszy mnie to, że ktoś w ogóle to zagląda. :) 
O jakim piłkarzu chcielibyście poczytać kolejnym razem? 

środa, 5 czerwca 2013

Polska-Lichtenstein

 Wczoraj odbył się towarzyski mecz naszej reprezentacji z Lichtensteinem. Wynik 2:0 dla biało-czerwonych. Zwycięstwo powinno być powodem do radości, ale dla niektórych to i tak porażka naszej reprezentacji. Dlaczego? Bo uważają, że to TYLKO Lichtenstein, wynik powinien być co najmniej 5:0. Okej, nie zagrali wyśmienitego meczu, ale wygrali no i to się liczy. Szlak mnie trafia kiedy widzę fale komentarzy i wypowiedzi na temat nieudolności naszych piłkarzy. Wyzwiska, obelgi, oskarżanie o to, że grają tylko dla pieniędzy.
Ciekawi mnie jedna rzecz, czy Ci eksperci, którzy tak mówią potrafią chociaż kopnąć piłkę, bo wydaje mi się, że nie. Nazywają się kibicami, a czy w ogóle nimi są? Czy kibic powinien siać samą krytykę? Nie! Zawsze, niezależnie od wyniku, poziomu powinien być za swoją drużyną. Nie dać jej skrzywdzić, ani w żaden sposób obrazić! A u nas w Polsce na tylu kibiców, chyba co czwarty jest takim dennym ekspertem.
Może wy wiecie dlaczego? Co im to daje? Bo mi w głowie się nie mieści, żeby móc wyjść i powiedzieć do ludzi o naszej reprezentacji "cioty", "nieudacznicy",  "nic nie warte chamy", czy "pozery". Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Nie wyobrażam sobie też nawet tak pomyśleć!
Grają dla pieniędzy? Ich zarobki w klubach są kilkanaście razy większe! Polski Związek nie wypłaca im miliardów! Sądzicie, że grane w reprezentacji nie jest dla nich dumą? Jest o to ogromną. Marzeniem każdego piłkarza jest reprezentowanie swojej ojczyzny! Wielu z nich poświęca swoje zdrowie, żeby nasza reprezentacja miała szanse! Narażają się przy tym na kontuzję, które czasem mogą ich wyeliminować z gry w klubie! Ale dla niektórych to nic nie znaczące, bo przecież im za to płacą...
Damien Perquis, Euro 2012, mecz Polska-Rosja i jego rozcięta noga.Kiedy pomoc medyczna zapytała, czy potrzebuje zmiany odpowiedział: "To jest wojna doktorze", po czym wstał i pobiegł dalej grać. Potem okazało się, że groziła mu sepsa, co mogło skończyć się utratą kończyny. Myślicie, że gdyby grał tylko dla pieniędzy, a nie dla Polski aż tak by się poświęcał?!
Chcę też kilka słów o Łukaszu Piszczku. Krytyka, bo olał reprezentację i że mógł nie grać w klubie, przy czym szybciej przejść operację. To mam pytanie. Czy jeśli mielibyście szansę grać w Lidze Mistrzów nie skorzystalibyście z okazji?! Każdy by skorzystał! Zmagał się z kontuzją  biodra już długi czas. Ciągle grał na środkach przeciwbólowych, no ale ile można? Chyba dobrze, że teraz poddał się operacji. Lepiej by było gdyby teraz grał, a w przyszłości nie mógł grać w ogóle?! NIE! Najważniejsze jest jego zdrowie...jeśli nie poddałby się teraz tej operacji to mogłoby to się na prawdę źle skończyć. Łukasz wspiera kolegów duchowo i w nich wierzy. A oni wierzą, że uda mu się szybko wrócić do formy.

Miało być o meczu z Lichtensteinem, ale jak to ja znowu dodałam pełno innych rzeczy i wyszło jak wyszło. Ale musiałam to z siebie wyrzucić, bo mam serdecznie dość tych wszystkich zasranych pseudo kibiców!
Niech wsadzą sobie te swoje dopingowanie w dupę i odwalą się od naszej reprezentacji.

Obserwatorzy