sobota, 20 kwietnia 2013

Robert Lewandowski

Na prośbę Żanety kolejna notka dotyczyć będzie Lewego :)


Robert Lewandowski urodził się 21 sierpnia 1988 roku w Warszawie. Piłkarz mierzy 184 cm wzrostu i waży ok. 75 kg. 

Dzięki temu, że jego tata pracował w Partyzancie Leszno mały Robert mógł uczęszczać tam na treningi. 
W latach 1997-2004 grał w Varsovii Warszawa. Sezon 2005/2006 spędził w Legi II Warszawa. W lato 2006 roku za 5 tysięcy zł. został sprzedany do Znicza Pruszków, a w 2008 roku przeszedł do Lecha Poznań. To właśnie z Lecha został sprzedany do Borussi Dortmund za kwotę szacowaną na 4.500.000 euro. 

Lewandowski pochodzi ze sportowej rodziny. Jego mama Iwona Lewandowska była siatkarką AZS Warszawa, a ojciec Krzysztof  uprawiał judo i grał w piłkę nożną w Hutniku Warszawa. Kiedy Robert miał 16 lat jego ojciec zmarł. 
Obudziłam się w środku nocy, w pokoju była absolutna cisza. Nie słyszałam chrapania, nie słyszałam oddechu. Zapaliłam światło, a on już był siny. Zaczęłam krzyczeć...Od razu złapałam za telefon, zadzwoniłam na pogotowie, a oni powolutku, spokojnie zadawali kolejne pytania. Nie rozumiała co się dzieje. A oni po prostu wiedzieli, że do martwego nie muszą się śpieszyć. Okazało się, że miał wylew. (...) Wszedł, kazałam mu usiąść. Przyjął to spokojnie. "Przeczuwałem to" - stwierdził. Dojrzał, wcześniej był dowcipny, nie musiał się o nić martwić. Wiedział, że ma nas. Po śmierci ojca spoważniał, zaczął planować, myśleć o tym, co zrobić by mi pomóc, także finansowo. - tak mówi o tym mama Roberta. 
On sam również całkiem niedawno udzielił wywiadu, w którym opowiedział o śmierci ojca. 
- Nagle stałem się jedynym mężczyzną w rodzinie. Wiedziałem, że muszę się zaopiekować mamą i siostrą - wspomina. Chciałbym z nim porozmawiać na wiele tematów, ale nie będzie mi to dane. Kiedy zmarł, obiecałem sobie, że wszystkie bramki będę dedykował jemu (...) Nawet ostatnio, kiedy pobiłem ten rekord Borussi w liczbie meczów z rzędu, w których strzelam gole. Ten rekord też jemu dedykowałem. Zawsze we mnie wierzył. Szkoda, że nie doczekał moich sukcesów, na pewno byłby dumny - wyznał sportowiec.
Lewandowski ma 27-letnią  siostrę Milenę. Tu możemy przeczytać z nią wywiad po Euro 2012:http://www.rp.pl/artykul/890294.html

Robert jako dziecko był urwisem. Trafił nawet do aresztu. Miał wtedy 10 lat. 
– To było na obozie w Sochocinie pod Płońskiem w 1998 roku. Chłopcy poszli na wieczorek zapoznawczy ze starszymi zawodniczkami z Varsovii. Ale dziewczyny im się chyba nie spodobały, bo chłopaki zamiast je podrywać... obrzucili jogurtami policyjny radiowóz, który przyjechał skontrolować imprezę – opowiada Zawiślak dziennikarzom Super Expressu. i dodaje: – Byliśmy z trenerem Sikorskim bardzo źli, dlatego chcąc ich ukarać, kazaliśmy ich wszystkich zamknąć w areszcie! Tak dla nauczki. Chłopcy spędzili na dołku tylko pół godziny, ale byli porządnie wystraszeni. Poszli nawet przeprosić komendanta, a później szorowali radiowóz.
Piłkarz związany jest z polską zawodniczką karate Anną Stachurską. 
Poznali się w 2007 roku na Mazurach przebywając na obozie studenckim z akademii wychowania fizycznego. Robertowi od razu spodobała się wtedy jeszcze blondynka Ania. 
Najpierw zapamiętałam go jako Andrzeja, bo tak się chyba przedstawił. Uznał, że to raczej bez znaczenia, bo i tak mało kto zapamięta - wspomina w rozmowie ze Sport.pl Stachurska, której Lewandowski też wpadł wtedy w oko. 
 Myślałem, że trenuje tenis albo ćwiczy balet - śmieje się Robert. Gdy dowiedział się, że jednak karate, był zszokowany, ale też szczęśliwy. W rozmowie z miesięcznikiem "Pani" zdradził, że mało brakowało, a by się nie poznali. - Grałem w tym czasie mecz, więc skróciłem pobyt na Mazurach do półtora dnia. Przyjechałem, bo chciałem poznać ludzi, z którymi będę studiował - mówi. 
 
Robert był wtedy zawodnikiem Znicza Pruszków, a Ania mieszkała właśnie w tym mieście i trenowała. Czasem mieli zajęcia w tym samym czasie i wracali wspólnie do domu. Robert był tym zafascynowany, jednak Stachurska początkowo traktowała go z dystansem, bo miała złe zdanie na temat piłkarzy. Myślała, że jest piłkarzem narcyzem. Jednak bardzo szybko zmieniła co do tego zdanie. Ich pierwsza randka była w Warszawie, spotkali się wtedy na kawie. Stachurska zgodziła się na nią, bo namówiła ją koleżanka.\Ania wtedy także po raz pierwszy w życiu się spóźniła.  
Ona jest straszną gadułą, a on spokojnym opanowanym człowiekiem. No, ale przeciwieństwa się przeciągają. Podstawą ich związku jest zaufanie. Oboje zdają sobie sprawę, że ich druga połówka cieszy się zainteresowaniem, ale nie są o siebie zazdrośni. 
Kiedy Robert zaczął grać w Lechu Ania zamieszkała razem w nim w Poznaniu. Teraz gdy gra w Dortmundzie Ania podróżuje pomiędzy tym miastem a Polską. Jednak dla chcącego nic trudnego i świetnie sobie z tym radzi. To, że oboje są sportowcami tylko wzmacnia ich związek. Nie rywalizują ze sobą, wspierają siebie nawzajem. Ania wie, że karate tradycyjne nie jest tak popularne jak piłka nożna i nie jest zazdrosna, że to o sukcesach Roberta więcej się mówi.
Kiedy tylko mają wolny czas spędzają go razem. Wychodzą do kina, czy na koncerty. Ania woli komedie romantyczne, a Robert filmy science fiction.
Oboje mówią, że kłótnie w ich związku także się zdarzają. Głównie chodzi o błahostki. Ona denerwuje się gdy on po meczu rzuca na środek pokoju sportową torbę i po prostu idzie oglądać telewizor. A Robert złości się na Anię, gdy ona zostawia mu bałagan w samochodzie lubi nie wyłącza telewizora wychodząc z domu.
Kiedy Ania wyjeżdża zostawia Robertowi na lustrze narysowane szminką serce. Robert również zaskakuje Anię. Tak jak zarenczynami na Malediwach.


- To było dla mnie duże zaskoczenie i bardzo wzruszający moment. Robert naprawdę się postarał! - opowiada "Magazynowi Futbol" Anna Stachurska. Albo jak na walentynki wynajął pokój w hotelu, a w nim na łóżku serce ułożone z płatków róż. - Potrafi też zaskoczyć kolacją, a zawsze robi śniadania - zdradza Ania. 
Ślub planują na ten rok, jednak dokładnej daty nie zdradzają. Oboje cenią prywatność i potrafią oddzielać to co jest w ich życiu najbardziej intymne.  

Robert przyjaźni się z reprezentacyjnym kolegą Wojtkiem Szczęsnym. W 2012 roku wspólnie ze swoimi wybrankami spędzili wakacje.

I trochę zdjęć:











 _______________________________________________________________________
Wiem, że  trochę się rozpisałam, ale jeśli chodzi o Roberta to mogłabym jeszcze bardziej. 
 Nie wiem czy jest sens prowadzenia tego bloga. Czyta ktoś w ogóle? 

4 komentarze:

  1. Świetnie piszesz. Można się tutaj czegoś dowiedzieć ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki :* Ale chyba nie zrobisz mi tego i nie zawiesisz tego bloga, nie możesz, jak go zawiesisz to cię znajdę i wtedy inaczej porozmawiamy :D Przynajmniej mam większą wiedze na temat poszczególnycg piłkarzy... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się, że interesuje Cię to o czym tu piszę :) nie mam zamiaru zawieszać, bo nie po to zaczynałam, ale chcę się zorientować czy jest sens dodawania czegoś często czy raz na jakiś czas :)

      Usuń

Obserwatorzy